W wydawnictwie „Bellona” ukazała się książka Agnieszki Lewandowskiej-Kąkol pt. „Gdzie diabeł nie mógł … kedywianki w akcji”. Autorka zaprezentowała w niej postaci sześciu młodych kobiet.
„Lena” – Wanda Gertz, urodzona „żołnierka”, która doświadczenie wojskowe zdobywała już od 1916 roku w Legionach, przebrana za mężczyznę. We wszystko, czym się zajmowała, wkładała pasję i ogromne zaangażowanie. W okresie powstania warszawskiego odznaczała się wyjątkową odpowiedzialnością za swoje podwładne, nie narażała nikogo na niebezpieczeństwo, a jeśli mogła, to sama podejmowała się zadań, które mogły wywołać przerażające przeżycia u innych.
„Tosia” – Antonina Mijal-Bartoszewska, obdarzona żelaznymi nerwami i stoickim podejściem do najbardziej niebezpiecznych sytuacji. Ze swoimi dwiema – trzema koleżankami, w ciągu trzech dni, bez żadnych sprzętów czy zabezpieczeń, z magazynu materiałów wybuchowych przeniosła 150 kilogramów tychże materiałów i środków zapalających oraz 500 kilogramów potrzebnych narzędzi, a wszystko to w okresie szczególnie częstych rewizji i łapanek.
„Dewajtis” – Elżbieta Dziębowska, wspomniana już wcześniej w związku z akcją „Kutschera”. Jedna z jej przyjaciółek ułożyła wierszyk komentujący pseudonim pani Elżbiety: „Ma mleko pod nosem, a w zębach pieluszki, tak podobna do dębu jak muszka do słonia.” Była najmłodszą wywiadowczynią oddziałów Kedywu KG AK, a uczestniczyła w rozpoznaniu lub wzięła bezpośredni udział w akcjach likwidacyjnych sześciu funkcjonariuszy niemieckiego aparatu terroru.
„Niuśka” – Danuta Pleban-Krauze, będąc sanitariuszką w czasie powstania warszawskiego wyprowadziła kanałami dwóch rannych, którzy nie byli w stanie chodzić o własnych siłach. Odbyło się to w taki sposób, że jeden z chłopców nieomal siedział jej na kolanach - opierał się o jej kolana przysiadając, a drugi leżał jej na plecach; to „przejście” trwało prawie pięć godzin. Pani Danuta przeżyła powstanie i doświadczyła przekleństw i wyzwisk od ludności cywilnej skierowanych do powstańców, za to, że „zachciało im się walki”.
„Kora” – Halina Kępińska-Bazylewicz, więziona w Radomiu - jednym z najcięższych gestapowskich więzień. Codzienne przesłuchania, bicie, tortury psychiczne, kazano jej skakać żabką, bito po nogach i głowie aż do utraty przytomności. Wytrzymała wszystko i nikogo nie wydała. Już w lutym 1945 roku została aresztowana przez funkcjonariuszy UB w Piotrkowie. Znów była przesłuchiwana. Nie bito jej jednak. Być może oprawców peszyły jej niezagojone jeszcze pogestapowskie rany. Udało się jej wrócić do zdrowia. W 1975 roku uzyskała tytuł doktora nauk medycznych w Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi.
„Dorota”- Halina Martin, postać – legenda. Kobieta niezwykle energiczna, pełna poświęcenia i szaleńczej odwagi. Niezwykła kobieta. W czasie powstania warszawskiego prowadziła nasłuchy radiowe w trzech językach dla Komendy Głównej AK. Po wojnie, uciekając przed aresztowaniem, przedostała się przez zieloną granicę do Anglii. Na uchodźstwie była gorącą orędowniczką sprawy polskiej: „Chcecie wiedzieć, co przez te 34 lata robiłam na emigracji? Naturalnie pierwszą sprawą jest pamięć o tym, że się było żołnierzem Armii Krajowej i że nikt nas z przysięgi nie zwolnił.”
To tylko kilka wybranych przykładów dokonań tych wyjątkowych kobiet. W Kedywie (czyli Kierownictwie Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej) obok mężczyzn działały kobiety – na równi z nimi dzieliły niebezpieczeństwa i trudy. Stanowiły blisko 30% uczestników powstania. Młode sanitariuszki, łączniczki i … żołnierki ramię w ramię z mężczyznami walczyły o wyzwolenie ukochanej stolicy. Dowódca Kedywu Okręgu Warszawa, Józef Rybicki, zawarł taką opinię w swoich „Notatkach”: „Nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, że kobiety górowały nad mężczyznami w konspiracji swoją ofiarnością, poświęceniem, pracą, ideowością i wyczynami.”
Agnieszka Lewandowska-Kąkol w swoim tekście, oprócz encyklopedycznych informacji o zaprezentowanych bohaterkach, zawarła wiele scenek fabularyzowanych, co pozwala doskonale wczuć się w przedstawione sytuacje oraz zastanowić się, czy mnie byłoby na to stać … Książkę „Gdzie diabeł nie mógł … kedywianki w akcji” warto przeczytać. Szczególnie można ją polecić osobom, które dopiero zaczynają poznawać działalność kobiet w konspiracji.