- A ci ludzie na portretach? Kto to jest?
- To rodzice króla. Po prawej jego ojciec, Stanisław Poniatowski, wojewoda mazowiecki i kasztelan krakowski, a po lewej jego matka, Konstancja z Czartoryskich Poniatowska. Oba portrety namalował nadworny malarz Marcello Bacciarelli. Po śmierci króla zapodziały się gdzieś w zawierusze historii i odnaleziono je przypadkiem w magazynach muzeum w Wersalu. Były tam przechowywane jako bezimienne płótna. Francuzi nie znali ani nazwiska malarza, ani osób na nich przedstawionych. Podobno zidentyfikował je jeden z profesorów warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
- I przywiózł do Warszawy?
- Jak mógł przywieźć do Warszawy, przecież to własność muzeum wersalskiego. Faktem jest natomiast, że dyrekcja naszego Zamku chciał odkupić te obrazy. Niestety, we wszystkich liczących się muzeach na świecie przestrzegana jest zasada, że to co raz wpisano do muzealnego rejestru, nie może być z niego wykreślone.
- To jakim cudem tutaj wiszą?
- Dzięki współpracy między muzeami. Nie można niczego sprzedać, ale można wypożyczyć. I oba nasze muzea wymieniły się na jakiś czas obrazami. Do Warszawy przyjechały portrety państwa Poniatowskich, a w zamian w Wersalu zawisły obrazy ze zbiorów zamkowych.
- To może być tak, że jak przyjdziemy następnym razem, to ich już nie będzie, bo wrócą do Francji?
- Nie sądzę, żeby wróciły tam tak szybko. Takie umowy mogą być są podpisywane na wiele nawet lat. Gdyby zbliżał się termin wygaśnięcia, to byśmy coś już o tym pewnie słyszeli. Dlatego mam nadzieję, że następnym razem też ich tutaj zobaczysz.
- Chyba że Poldek przyjdzie tu następnym razem dopiero jako ojciec ze swoimi dziećmi – roześmiała się Miśka.
Poldek ją zignorował.