Przyglądałem się Poldkowi. Wyraźnie coś go intrygowało. I rzeczywiście…
- Powiedziałeś, że tory zmniejszają tarcie. To jak taki ciężki pociąg na gładkich torach może w ogóle ruszyć? Koła mu się nie ślizgają?
- Trochę się ślizgają, ale wymyślono na to sposób. Posypuje się szyny piaskiem.
Miśka aż parsknęła śmiechem.
- Chodzi jakiś facet z łopatą i sypie piach na tory? Jak na chodniki w zimie?
- Nie, lokomotywa ma specjalny zbiornik na piasek…
- Piaskownicę? – myślałem, że Poldek się skręci ze śmiechu.
- Nie, nazywa się on poważnie „piasecznicą”, żeby takie małolaty, jak ty się z niego nie wyśmiewały. Przed ruszeniem z miejsca specjalnymi dyszami wysypuje się trochę piasku na szyny tuż przed kołami napędowymi lokomotywy, dzięki czemu zwiększa się tarcie i pociąg może wolno ruszyć z miejsca, ciągnąc za sobą nawet bardzo dużo wagonów.
- To pewnie sypie się go też przy hamowaniu – tym razem stwierdzenie zabrzmiało całkiem poważnie.
- Oczywiście. Przy hamowaniu potrzebne jest jak największe tarcie, żeby koła i cały pojazd nie wpadły w poślizg – potwierdziłem i jak zwykle, gdy byłem przy „patelni” rozejrzałem się po okolicznych trawnikach i alejkach.
- Czego szukasz? – spytała Misia.
- A tak się rozglądam, bo trochę naiwnie ciągle mam nadzieję, że kiedyś mi wpadnie w oko metalowa tablica, która tutaj kiedyś była wpuszczona w chodnik i która informowała przechodniów, że kiedyś tutaj stał pierwszy warszawski dworzec.
- A dlaczego mówisz, że jesteś naiwny?
- Bo wszyscy piszą, że ona zniknęła, kiedy budowano stację metra. A ja prawie za każdym razem, jak tędy przechodzę, to się dalej za nią rozglądam.
- Biedny Jędrek – litowała się nade mną Miśka.
- Czyli z tej starej kolei nic w tym miejscu się nie zachowało?
- Nic, bowiem tory, gdy wybudowano linię średnicową z tunelem, idą pod ziemią.
- A przedtem były na wierzchu? To między domami szły w stronę Wisły?
- Nie. Teren kolejowy, więc i tory kończyły się przed ulicą Marszałkowską. Był to tak zwany dworzec czołowy. Pociągi dojeżdżały do niego, a potem musiały wycofać się, wyjechać, tyłem. W Warszawie, dzisiaj jest tylko jeden taki dworzec, w dodatku nieczynny. To dawna Warszawa Główna przy ulicy Towarowej, tam, gdzie jest Stacja Muzeum.
- A pociągi były wtedy takie długie jak dzisiaj?
- Nie, parowozy ówczesne nie były tak silne jak dzisiejsze lokomotywy, a nawet jak parowozy z początku XX wieku.
- To i dworzec był mały?
- Jednak nie, i stacja, i budynek były dosyć długie. Ciągnęły się jeszcze tam, gdzie jest teraz dworzec „Śródmieście”. A wiecie, budynek dworca miał bardzo ciekawą formę?